30 marca 2012

STACJA X Jezus z szat obnażony


Każdy z nas ma swoją godność. Każdy z nas ma prawo do swojego życia. I takie same prawo miał Jezus. W jednej chwili zabrano Mu wszystko... Żołnierze zdzierają z Jego ciała szaty... Ale co jest ciekawe? Ciekawy jest fakt, że dla żołnierzy Jezus był kimś wyróżniającym się od innych osądzonych. Czy o szaty innych także rzucali szaty...? Los rzucają o Jego suknię... A przy tym wiele drwin, wulgaryzmów, oczerniania Jezusa. A On? On leży obok, spogląda na nich, widzi Jego szaty - całe w strzępkach, a na nich kości i monety... Czy tak miało skończyć cudowne, święte ciało? Czy tak miało wyglądać późniejsze wspomnienia po Jezusie - poszarpane, zakrwawione szaty, które leżą porozrywane? Jezu, pomóż nam, byśmy nigdy nie stracili swojej godności...
J.

29 marca 2012

Pozwól się odnaleźć Jezusowi w szumie codzienności. Pozwól się odnaleźć Jezusowi, by ujrzeć nowy świat. Pozwól się odnaleźć Jezusowi... On szuka.... On czeka... I nigdy nie przestanie.
J.
STACJA IX Jezus upada po raz trzeci



Idę za tłumem. Widzę mojego Pana. Niesie ciężki krzyż, nagle potyka się i upada. Widzę mojego Pana upadłego i wykończonego. Krwawy pot płynie po twarzy, cierniowa korona coraz bardziej rani. Ach, mój Jezu, przez mękę zmęczony - to już niedaleko. Za chwilę krzykniesz: "Wykonało się!". Za chwilę będzie po wszystkim... Ale teraz... teraz mój Jezu leżysz. Upadłeś na ostatnim odcinku. Nie masz siły pójść dalej... Żołnierze targają, ludy błotem obrzucają... Panie, wstań. Podnieś się. Przecież to ja powinien tam być - tam, na Twoim miejscu, przecież to moja wina. Mogę teraz tylko wyszeptać Ci, patrząc prosto w oczy: "Przepraszam"...
J.

27 marca 2012

Powiedz sobie: " Zaczynam nowe życie. Odkrywam coś na nowo" i wykonaj to. Być może przyszłość będzie o wiele piękniejsza niż przeszłość... A jeśli coś pójdzie nie tak - zadzwoń, a może ktoś ci pomoże. W kilku chwilach bądź egoistą i spełnij swoje marzenia. W paru minutach bądź głuchy, by nie słuchać, co ludzie o tobie myślą. Zamknij oczy, ale otwórz serce... Spróbuj na nowo patrzeć miłością i optymizmem. W życiu nie ma sytuacji bez wyjścia. Każde pomieszczenie ma drzwi i okno, ale nie każde ma kolorowe ściany. Więc weź kolorową farbę i je pomaluj... Stwórz coś nowego, coś pięknego, coś, z czego będziesz dumny i przez co będziesz szczęśliwy...
J.

I am finding new life...

26 marca 2012

Stań się darem dla innych. Nie bądź wyłącznie panem swojego życia. Otwórz się na pomoc innym. Każdy z nas prędzej, czy później jej potrzebuje. Ofiaruj drugiemu swoją modlitwę, bo każda dobra i wytrwała modlitwa przynosi owoc... Ofiaruj drugiemu swój czas, by żadna minuta życia nie była stracone na coś niepotrzebnego... Ofiaruj drugiemu swoje ręce, by mogły chociaż jeden raz przytulić innych... Ofiaruj drugiemu swoje nogi, być może ktoś nigdy w życiu nie potrafił wdrapać się na szczyt... Ofiaruj mu swoje serce, by mógł na chwilę poczuć, co to znaczy kochać... Ofiaruj mu w końcu całe swoje życie. Nie ważne jakie jest. Nie ważne czy jest okrutne, czy najpiękniejsze. Każdego dnia ofiaruj drugiemu swoje życie, swoją obecność...a być może to właśnie uratuje kogoś i pomoże mu wytrwać...
J.

25 marca 2012

...A ty stoisz pod krzyżem i patrzysz na Niego. Stoisz pod krzyżem czekając na cud. Ale on nie przychodzi. Coś się dzieje wokół ciebie... ktoś krzyczy, ktoś płaczę, ktoś się wyśmiewa.... a ty stoisz pod krzyżem i czekasz na cud. On umiera. A ty? Ty masz Mu za złe, że umarł, a cudu nie sprawił. Tak bardzo czekałeś na cud tylko i wyłącznie dla ciebie, że nie zauważyłeś, że cud stał obok ciebie. Byłeś egoistą stojąc pod krzyżem patrzyłeś na Jezusa przybitego i mówiłeś: "Daj". Chciałeś cudu, być może przez ten cudem byś uwierzył, ale potem nawet go nie zauważyłeś. Byłeś w miejscu, gdzie stał się największy i najważniejszy cud dla ludzi - i również dla ciebie. Jezus przez swoją śmierć dokonuje największego cudu... Ale ty dalej stoisz pod krzyżem i czekasz na cud, mimo tego, że cud zdarza się właśnie na krzyżu, pod którym stoisz...
J.

24 marca 2012

A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon [Bogu] w czasie święta, byli też niektórzy Grecy . Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: "Panie, chcemy ujrzeć Jezusa". Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. A Jezus dał im taką odpowiedź: "Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy . Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę . Ojcze, wsław Twoje imię!". Wtem rozległ się głos z nieba: "Już wsławiłem i jeszcze wsławię". Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: "Zagrzmiało!" Inni mówili: "Anioł przemówił do Niego". Na to rzekł Jezus: "Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony , przyciągnę wszystkich do siebie". To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.
J 12,20-33


Trzeba umrzeć, aby przynieść owoc. Musimy tak bardzo się poniżyć i głęboko w sercu stwierdzić, że jesteśmy grzeszni, byśmy mogli znów na nowo przybliżyć się do Boga. Jezus byle jak nie umarł, a gdyby tak było pewnie byłby tylko jakąś istniejącą postacią zapisaną w historii. Jezus byle jak nie umarł, wręcz przeciwnie była to śmierć z miłości. Jezus nie mówi Bogu: "Wiesz co, chyba się rozmyśliłem." - wręcz przeciwnie: "Bądź przy Mnie i pomóż przez Moją śmierć tym wszystkim ludziom.". A ty? Czy łatwo się poddajesz? Czy mówisz Bogu, że się rozmyśliłeś i nie dasz rady? Każdy kiedyś mówi stop, każdy kiedyś nie ma już sił. Ale trzeba wierzyć... trzeba wierzyć, że się uda. Trzeba ufać Bogu tak, jak Jezus. Szedł na pewną śmierć i prosił za nas. Nie poddawał się, nawet przed samą Golgotą, kiedy żołnierz uderzył Go, a On upadł na twarz... Każdy jest czasami bezsilny, ale tak jak Jezus musimy prosić Boga o to, by dodawał nam sił, by przetrwać i pokonać strach.
J.

19 marca 2012

"Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz"
x. Jan Twardowski
STACJA VIII Jezus poucza płaczące niewiasty



Idą, płaczą... nie wiemy ile ich jest. Ale ich płacz da się usłyszeć - usłyszał to również Jezus. "Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą płaczcie i nad dziećmi waszymi". Jezus mówi do każdego z nas: "Nie płaczcie nade Mną". Nie mamy płakać nad Nim, nad Jego cierpieniem. Ale wręcz przeciwnie - musimy popatrzyć na swoje życie. Musimy płakać nad swoim zachowaniem, nad swoimi uczynkami. I nie chodzi tutaj o użalanie się nad swoim zachowaniem, ale zobaczenia jak jesteśmy grzeszni i co musimy zmienić w swoim życiu...
J.

18 marca 2012

Jezus powiedział do Nikodema: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.
J 3,14-21


Czy znasz osobę, która specjalnie dla ciebie chcę poświęcić swoje życie? Tak, jest taka osoba, jedyna w swoim rodzaju - Jezus. Już od początku mówi swoim życiem, kim jest dla nas. Każdy, kto w Niego wierzy, każdy, kto chce zaufać Bogu i pragnie żyć tak jak On będzie miał życie wieczne... Bóg przychodzi na świat, by za chwilę cierpieć na Drodze Krzyżowej i umrzeć w wielkim cierpieniu i bólu. I to wszystko tylko dla ciebie. I czasami pojawia się pytanie: "Panie, dlaczego? Kim jestem dla ciebie, że umierasz za mnie? <<Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?>> Czym jestem w twoich oczach, że czuwasz nade mną i ofiarujesz siebie za mnie?"....

A my? A my tak często nie potrafimy Mu powiedzieć nawet :"Dziękuję"...
J.
Być może jesteś zmęczony. Być może masz wszystkiego dość. Nikt cię nie rozumie. Nikt cię nie słucha. Jesteś samotny wśród tłumu. Twoje życie nie ma najmniejszego sensu... Pytasz: Co dalej? Gdzie podziali się wszyscy? ....

Gdy ty czujesz pustkę i samotność, Ktoś inny próbuje ci pomóc. Być może tego nie odczuwasz, ale On jest. On - jedyna osoba, która nie potrafi patrzeć na twoje cierpienie. Cierpi razem z tobą, płacze, gdy ty płaczesz... Jest przy tobie dzień i noc. Wie czego ci brakuje i co cię denerwuje. On - Jezus pomaga ci każdego dnia, byś czuł się dobrze...
J.

16 marca 2012

"Im trudniejsza jest walka, tym większe będzie zwycięstwo" - dlatego wytrwaj w tym, co jest teraz ciężkie, a na pewno  zostaniesz zwycięzcą swojego życia.
J.
Uśmiechnij się 
Bóg ❤ Ciebie

14 marca 2012



Droga Klaro po co przyszłaś, kto przysyła cię? Co tu robisz wśród ubogich, o co prosić chcesz? Gdzie twa suknia twe pierścienie i korali sznur? Chleb przynosisz, boso stoisz, a na dworze chłód.


Ja nie chce być dziewczyną smutnych dni. Chcę dać Bogu siebie dziś jak chleb i dobrą być. Ja nie chcę mieć gór złota, pereł też. Weź proszę wszystko - mnie, ubóstwem otul mnie.



Droga Klaro, podejść proszę i wysłuchaj mnie. Tu, w tym miejscu nie ma marzeń, dawno odszedł sen. Czy potrafisz żebrać z nami, gdy tam bawią się? Pan ubogi też nic nie ma - błogosławi cię. 




Ja nie chce snów o księciu z baśni stu. Chcę zbierać kwiaty z pól, całować kłosy zbóż. Ja nie chce pić miłosnych słodkich win, chcę kochać wody smak i wiatru zapach znać.




Droga Klaro, słońce wschodzi - przyszłość twoich dni. Bóg twój wszystkim, wszystko twoje pokój daje ci. Ja Franciszek brat i ojciec ścinam włosy twe i twe serce Panu składam - On ukochał cię.



Daj Panie mi marzenia, Twoje sny. Daj Twoich oczu blask i światła letnich gwiazd. Daj proszę Cię mą miłość, serce twe. Daj proszę czystość łez i dłoni ciepłych śmiech.

12 marca 2012

"Bóg zawsze odpowiada na nasze modlitwy, ale nie zawsze w sposób, który oczekujemy. Kiedy byłeś młody prosiłeś Go, żeby sprawił, abyś wyruszył na krucjatę i Pan sprawił, że wyruszyłeś, ale wyjął broń z twoich rąk. Prosiłeś Go, żeby uczynił cię rycerzem i abyś mógł nosić znaki wielkiego pana, i to prawda. A teraz nosisz znaki Pana na swym ciele." - najpiękniejsze słowa wypowiedziane przez świętą Klarę do świętego Franciszka. Słowa pokazujące, że Bóg wysłuchuje nasze modlitwy, ale nie zawsze w takiej formie, jak my tego chcemy. Być może chciałeś w dzieciństwie zostać rycerze, i nim zostałeś - zostałeś rycerzem Pana, który powierzył ci rodzinę, o którą musisz dbać. A ty, czy nie chciałaś zostać księżniczką? Tak, i nią zostałaś. Zostałaś księżniczką, a twoim księciem stał się On - Jezus. Twoją suknią stał się habit, a koroną obrączka oddania. I zostałeś ty.... nie chciałeś za wiele. Po prostu chciałeś być i żyć dla kogoś. I jesteś... jesteś stworzony dla ludzi, w którym żyje Bóg.... Bóg zawsze nas wysłuchuje, ale tak, by zawsze On był w nich obecny.
J.

11 marca 2012

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: "Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!" Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie . W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: "Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?" Jezus dał im taką odpowiedź: "Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Powiedzieli do Niego Żydzi: "Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?" On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje.
J 2,13-25
A ty po co jesteś w Kościele? Jakie jest twoje podejście do Niego? Czas najwyższy podsumować to wszystko, co zrobiłeś w kierunku swojej wiary i co przez to się zmieniło...
J.

STACJA VII Jezus drugi raz upada


Chciałeś mnie podnieść Jezu, a sam upadasz. Moje grzechy są zbyt ciężkie, byś Ty po okrutnym biczowaniu mógł jeszcze je unieść. Przecież to tylko kilka kroków. Może 5, może 6… Tylko kilka kroków, a Ty już nie możesz iść dalej – upadasz… Chcesz bym poszedł za Tobą niosąc swój krzyż życia. Co na to ja…? Boję się, boję się męki, tego bólu, cierpienia. Wolę iść za Tobą Jezu, w tłumie skryć się i wyglądać, czy znów upadniesz. Mówisz: „Nie, przecież poradzisz sobie. Popatrz Ja już się podnoszę”. Twoje spierzchnięte usta szepczą modlitwę za mnie. Pragniesz, bym spróbowało. Mówisz: „Idźmy razem. Ja – ze swoim krzyżem i ty – ze swoim. I choć upadniesz tak, jak Ja, to na pewno powstaniesz. Pamiętaj, cały czas będę śledzić Twój krok. Jeśli upadniesz, upadnę i Ja po to, bym mógł cię złapać.”
J.
STACJA VI Weronika ociera twarz Jezusowi


Nie wiemy jak wyglądała. Być może była piękną wysoką brunetką, może niską dziewczynką w loczkach lub po prostu była tobą. Tak, ona jest każdym z nas. To my każdego dnia ocieramy twarz z łez i potu cierpień człowiekowi, w którym widzimy Jezusa. Niekiedy nawet robimy to nieświadomie. Pomagając innym, później możemy liczyć na odwzajemnienie, gdy nam będzie trudno. Tak samo było z Nimi: Ona otarła Mu twarz, On obdarował ją prezentem na chuście. Panie, naucz nas być Weronikami każdego dnia, aby nikomu nie zabrakło największej pomocy, jaką jest przyjaźń.
J.






Ogrodzie Oliwny ,
widok w tobie dziwny.
Widzę Pana mego, 
na twarz upadłego...

7 marca 2012

On, zdradzony jak nikt. Zraniony jak nikt. Miał za nas tam iść. Z miłością niosąc krzyż. Miał dojść do końca. Ręce przebite za grzech, nogi zakrwawione przez nienawiść. Tak musiało się stać. Ktoś musiał krzyknąć: „Wybaw się sam!!!”. Komuś musiała polecieć łza… Skąd ta siła była wtedy w Tobie, Jezu? Skąd siła, by wypowiedzieć : „ Ojcze, wybacz im”? Skąd? Przecież nie zasłużyliśmy… Panie, tak musiało być. Ten krzyż… krzyż obmywający nas z grzechów… ten ból przybijania gwoździ… pierwszy gwóźdź mój, drugi twój… czy teraz wierzysz? Czy wierzysz człowieku w to, że tak musiało być? Bo przecież nie znalazłaby się druga taka osoba, która poświęciłaby swoje całe życie i pozwoliłaby wbić gwoździe w dłonie i nogi, by tylko odpuścić wszystkie twoje i moje przewinienia… Tylko Jezus był zdolny do takiego czynu – On, Jezus, który nie szepnął podczas przybijania do krzyża „Nienawidzę cię”, ale „Kocham”… Jeszcze teraz słychać odgłos wbijanych gwoździ i ten krzyk tłumu wyśmiewającego się z Jezusa…
J.
STACJA V Szymon  z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi


Jaki był twój udział w ukrzyżowaniu Jezusa? Byłeś żołnierzem, który za każde potknięcie biczował zmasakrowane ciało Jezusa? A może Szymonem, który został zmuszony do pomocy niesienia krzyża? Kim byłeś w tym momencie? Przypatrzmy się postaci Szymona. Wraca z pracy do domu, nagle zauważa dziwny tłum ludzi. Ktoś do niego podchodzi, szarpie i nagle czuje uścisk na ramieniu - krzyż... Szymon przez chwilę poczuł się jak Jezus, który niósł wszystkie nasze słabości, upadki, grzechy... Był to naprawdę bardzo ciężki krzyż. Ale się nie poddawał, nie miał pretensji, że musi pomóc. A ty? Ile razy nie chcesz komuś pomóc bezinteresownie, bez żadnych nagród...?
J.

4 marca 2012




Panie, tak bardzo potrzebujemy Twojej siły i miłości...
STACJA IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Idziesz za tłumem. Słyszysz ich krzyki - być może sam coś krzyczysz. Ale widzisz coś, co przykuwa twój wzrok najbardziej. Idzie obok krzyża kobieta. Jej cierpienie jest ogromne. I nagle czas się zatrzymuje... Ich wzrok się spotyka. Jest to jedno z ostatnich spotkań, spotkań Matki i Syna. Ona - pełna łez i bólu. On - pełen ran i krwi. Co złączyło ich w tym właśnie momencie? Krzyż cierpienia? Korzenie rodzinne? Być może też, ale najważniejsza była miłość. Choć wzrok był pełen bólu, to nie brakowało miłości. Patrzyli na siebie z tak wielką miłością, jak jeszcze nikt. Nie musieli nic mówić, wystarczyło tylko, że ich oczy krzyczały najgłośniej. Przez te wszystkie lata, właśnie w tym momencie najwięcej rozmawiali. A ty? A ty stoisz i nie wiesz, co robić. Być może ci głupio, że ciągle patrzysz tylko na nich. Albo współczujesz całym sercem. Masz oczy pełne łez. Nie wiesz, co masz zrobić. Ten widok sprawia, że stoisz nieruchomo. Dlaczego? Ponieważ zauważyłeś, że w cierpieniu są również tak piękne chwile. Samo spotkanie dla Nich było straszne, ale piękny ma przekaz. Dzięki temu zauważasz jak mało ty rozmawiasz ze swoimi bliskimi, przyjaciółmi, ludźmi z twojego otoczenia... I pragniesz choć na chwilkę, by tak jak wzrok Maryi i Jezusa, spotkał się również twój wzrok z ludźmi, z którymi tak często ciężko porozmawiać...
J.

3 marca 2012

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!". I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy "powstać z martwych". 
Mk 9,2-10


 "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!" - słowa niby łatwe do zrozumienia. Ale czy potrafimy je wykonać? Czy potrafimy zawierzyć swoje życie Bogu, zaufać Mu i słuchać Jego poleceń? Jeśli wierzę, kocham, znam naukę Jezusa to pragnę nauczyć się Go słuchać. Bóg nie krzyczy do mojego ucha. On delikatnie szepcze w moim sercu. Mówi cichutko czekając, aż Go usłyszysz. Bóg przychodzi w ciszy.... Musimy się wyciszyć, znaleźć spokojny kąt i spróbować słuchać. Musimy głęboko tego pragnąć. Przemiana nie tylko dokonuje się na Górze Tabor, ale również w naszych sercach. Gdy pragniemy słuchać Boga i postępować według Jego nauczeń to przemieniamy swoje życie. Ale musimy chcieć i próbować słuchać.... Niby banalna bajka XXI wieku, ale z jakim przekazem. "Horton słyszy Ktosia" - bo o tej bajce mowa. Tylko Horton słyszy cichy głos, bo wierzy, że istnieje. I nie jest to wywołane chorobą psychiczną. Słyszy, bo wierzy, że na tym malutkim nasionku ktoś jest. Przez to staje się pośmiewiskiem innych. Ale się nie poddaje i dalej słucha. Inni próbują zniszczyć te malutkie nasionko, a słonia uznać za wariata. Nie wierzą, czekają jedynie na widzialny i namacalny znak... Dopiero, gdy usłyszeli przemienili swoje życie. A jak to się odnosi do relacji Człowiek - Bóg? Bóg jest jak ten głos wydobywający się z tego nasionka - jest cichutki i trzeba dokładnie się wsłuchać i w to wierzyć. I choć inni będą cię niszczyć, prześladować, wykańczać psychicznie to nigdy się nie poddawaj - WRĘCZ PRZECIWNIE - spróbuj pokazać im, pokierować ich, żeby spróbowali się wsłuchać. Muszą zaufać i wierzyć Bogu, bo tylko wtedy zajdzie prawdziwa przemiana ich serc...
J.

2 marca 2012

STACJA III Jezus po raz pierwszy pod krzyżem upada

Jesteś z siebie zadowolony? Tak, do Ciebie grzeszniku mówię. Jesteś z siebie zadowolony z tego, że pod ciężarem twoich grzechów Jezus upadł?... Idzie boso, z koroną cierniową na głowie, każda część ciała coraz bardziej boli od ran zadanych podczas biczowania, krzyż wbija się w ciało... A ty jeszcze Mu dodajesz. Tego chciałeś? Chciałeś tego, by ktoś cierpiał przez ciebie? Ile razy to robisz. Ale wiesz co jest najpiękniejsze w tym wszystkim? Że Jezus nie ma do ciebie żalu. Tak wielką miłością cię darzy. Czy jest ktoś w twoim życiu, co mógłby dla ciebie cierpieć i zginąć z miłości? Popatrz co zrobiłeś dla Boga, i co Bóg zrobił dla ciebie.
J.