10 lutego 2012

...Bóg jest ze mną odkąd pamiętam. Zawsze był przy mnie. Kiedy byłam dzieckiem był On dla mnie abstrakcją i Bozią, do której każdego wieczoru trzeba było się pomodlić. Był On wtedy tajemnicą i czymś niemożliwym do objęcia przez dziecięcy rozum. Ale zawsze była ta świadomość, że jest to szczególna Osoba w moim życiu. Był kimś, na kogo zawsze mogłam polegać... był Ojcem, Przyjacielem i przewodnikiem w jednym. Później nadeszły kolejne, bardziej dojrzalsze lata. Bóg stawał się dla mnie coraz bardziej inny. Już nie był to 'ktoś', do kogo trzeba było odmówić paciorek na dobranoc. On stawał się dla mnie coraz ważniejszy. Nadszedł dzień, od którego uświadomiłam sobie, że nie potrafię bez Niego żyć. Jest jak powietrze, którym oddycham. Im bardziej kochałam Boga, tym częściej byłam wystawiana na próby. I wtedy pokazały się pierwsze upadki. Upadki, które sprawiały, że człowiek opadał z sił. Były dni, kiedy Bóg milczał. Tak bardzo mnie kochał, że dodawał nowe próby, bym i ja Go nie przestała kochać  i wciąż do Niego wracała. Nigdy nie chciałam Go ranić, aż.... Nadszedł okres ciszy i ciemności. Bóg 'przeszedł' na wyższy poziom jeżeli chodzi o próby. Jego milczenie doprowadzało do szału. Przychodziło pytanie do głowy: "Dlaczego? Dlaczego mnie zostawiłeś?". Ale szybko je niszczyłam, ponieważ musiałam być silna. Musiałam przetrwać. Na początku nie rozumiałam. Czułam żal do Boga, że właśnie w tej chwili, gdy Go potrzebowałam nie był obecny. Ale nigdy nie potrafiłam powiedzieć Mu tego wprost, ponieważ nie potrafiłam zranić osoby, którą tak bardzo kochałam. I co z tego wyszło? Wygrałam!!! Wygrałam ze swoimi słabościami. Przetrwałam i otrzymałam najpiękniejszy prezent od Boga - radość i słuch, by Go dalej słuchać. Uświadomiłam sobie, że Bóg przez cały czas tu obok mnie był, ale ja do końca nie potrafiłam Go słuchać - byłam głucha, a On przywrócił mi słuch. A dzisiaj? Dzisiaj jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Mam u swego boku Boga. I choć czasem upadam, to Bóg bierze mnie na swoje ramiona i niesie dalej przez życie. Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia. W tym, który opatruje moje rany i pragnie dla mnie jak najlepiej. To jest najpiękniejsze, że stawia na mojej drodze przeszkody, nie po to, by mi zaszkodzić, ale bym mogła pogłębiać swoją wiarę i czuć, że zawsze jest Ktoś, na kogo mogę liczyć...
J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz